Rozmowę przerwało
nam pukanie do drzwi, a potem pokazała się w nich ruda głowa Axla.
- Chłopaki wiem, że dawno nie widzieliście swojej babci i zapewne macie sobie wiele do powiedzenia ale muszę to przerwać. Widzicie za pięć minut mamy próbę i chciałbym byście tam byli. Oczywiście jeśli panie zechcą również mogą nas posłuchać. – powiedział Axl, a nasza babcia spojrzała na niego zdziwiona.
- Przepraszam pana, a kim pan jest, że im każe przerywać spotkanie rodzinne? – zapytała i spojrzała dość ostro na Axla. Stanęliśmy jak wryci i nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. Nie znaliśmy naszej babci od tej strony, a jeszcze większe zdziwienie malowało się na twarzy rudego.
- Proszę mi wybaczyć. Jestem William Axl Rose i jestem wokalistą w zespole, w którym grają pani wnukowie. Pewnie już się pani nasłuchała jaki to jestem niedobry i porywczy ale tak naprawdę to tylko maska, którą przybieram będąc na scenie. W rzeczywistości jestem inny. – powiedział, a my wybuchliśmy śmiechem. Rose zmierzył nas zabójczym spojrzeniem ale jakoś nas to nie powstrzymało.
- Dobrze chłopaki chodźmy już bo nasza kochana ruda wiewióra zacznie się pieklić, a tego przecież nie chcemy. – powiedział Izzy z trudem się powstrzymując od śmiechu. Nasza babcia i Alicia oczywiście poszły z nami. Podjechaliśmy pod budynek klubu i zajechaliśmy tam od tyłu. Gmach był ogromny a scena budziła moje obawy. Widziałem, że Slash też nie czuł się pewnie na tych deskach. Jednak gdy zaczęliśmy grać wszystko minęło. Mijały kolejne godziny i wreszcie skoczyliśmy próbę. Okazało się, że do występu mamy jeszcze godzinę więc z chęcią poszliśmy do naszej garderoby. Byłem szczęśliwy mogąc być w towarzystwie brata oraz babci i Alicii. Jednak wiedziałem, że szczęście nie potrwa za długo. Niestety za kilka dni mieliśmy wyjeżdżać, a ja nie chciałem zostawiać tu jedynej tak bliskiej nam obu osoby. Tym czasem nasza babcia jak się okazało znalazła wspólny język z naszą manager i jej córeczką. Zaczęły plotkować o wszystkim poczynając od nas a kończąc na tym jak ciężko jest być jedyną kobietą wśród samych mężczyzn.
- Kirsten… – powiedziała nagle nasza babcia. – Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Widzisz chciałabym spędzić dzień z moimi wnukami i ich przyjaciółmi. Mam więc propozycję dla was byście po ostatnim koncercie zostali na jakieś dwa no może trzy dni w Londynie. Zapraszam was wszystkich do posiadłości babci Alicii. Posiedzimy tam i bliżej się poznamy. Co ty na to?[/b] – zapytała, a mi i Saulowi serce podeszło do gardła. Nie wiedzieliśmy jaki mamy plan koncertów i czy to w ogóle jest możliwe.
- Maiu uważam, że to świetny pomysł. Chłopcy odpoczną trochę a ja załatwię byście mogły z nami pojechać w dalszą część ich trasy. O ile oczywiście tego chcecie. – powiedziała nasza manager a nam aż mowę odjęło.
- Jako pierwszy odezwał się Duff. Dziękujemy pani za zaproszenie i chętnie z niego skorzystamy. Mam nadzieję, że nie będziemy dla was ciężarem. – powiedział blondyn i wszyscy wybuchnę li śmiechem. Tak minęło jeszcze pięć minut i do drzwi zapukał inspicjent i zapytał o dziwo o chłopaków z Motley. Wyszli a my mieliśmy jeszcze trochę czasu na to by pogadać. Parę minut przed naszym wyjściem na scenę pani doktor, która była z nami dała mi silną blokadę do ramienia tak bym mógł grać. Gdy chłopaki z Motley zeszli ze sceny tłum zaczął buczeć. Nie rozumieliśmy co się dzieje. Weszliśmy na scenę i zaczęliśmy grać. Axl jak i my dawaliśmy z siebie dosłownie wszystko. Jednak tłum dalej reagował na nas wrogo. Gdzieś w połowie występu dostałem w bark kamieniem. Nie wiedziałem co się dzieje jednak poczułem bardzo silny ból. Przerwałem grę a Axl zmierzył mnie prawie morderczym wzrokiem. Dojechał jednak do końca piosenki, spojrzał na tłum i powiedział.
- Wiecie co przyjechaliśmy tu by pokazać wam jak należy się bawić. Wy jednak wolicie rzucać kamieniami i gwizdać na każdą naszą piosenkę. Radzę wam uspokójcie się albo my zejdziemy ze sceny. – powiedział wściekły Rose i spojrzał na mnie i brata.
- Reno jesteś w stanie grać czy musisz zejść? – zapytał troskliwie Saul pomagając mi wstać. Na moim ramieniu wdniał wielki siniec, a koło mojej nogi leżał kamień z przyczepioną do niego kartką. To co było tam napisane przeraziło zarówno mnie jak i brata. Rose podszedł do nas, wyciągnął kawałek papieru ze zmartwiałych rąk Slasha i przeczytał na głos.
- Pamiętamy o was śmiecie i brudasy. Czeka was zasłużona kara jeśli zagracie jeszcze choć jeden numer. To było tylko ostrzeżenie. – zaczął Axl, a potem dodał. – Bracia Hudson są niewinni i niestety na wasze nieszczęście zagramy jeszcze co najmniej osiem utworów. Jednak każdy kolejny incydent skutkuje naszym natychmiastowym zejściem ze sceny. – powiedział Rose i spojrzał na mnie z niepokojem. Trzymałem się na nogach i założyłem sobie gitarę na obolały bark. Kiwnąłem głową, że jestem gotowy i znów zaczęliśmy grać. Nie minęło pięć minut gdy na scenę posypały się nie tylko kamienie ale i noże, dwa z nich trafiły w rękę Saula a ja by zasłonić brata oberwałem trzema kamieniami i dwoma nożami, z których jeden wbił mi się w kolano a drugi w uszkodzoną rękę. Rose zatrząsł się ze wściekłości i rzucił mikrofonem o parkiet. Ochrona klubu pomogła nam bezpiecznie opuścić scenę a gdy nasza managerka zobaczyła co się stało zbladła.
- Co się stało? – pytała widząc wkurzonego Rose’a. Jednak ten nic nie powiedział tylko przeszedł obok niej idąc do naszej garderoby.
- Pani doktor będą gotowi by jutro grać? – zapytał i patrzył na młodą lekarkę, która była tak samo zmartwiona jak on.
- Przykro mi ale nie wiem czy młodszy z braci Hudson będzie mógł grać jego ręka jest w opłakanym stanie. A wie pan pewnie, że starszy z braci bez młodszego się nie ruszy. – powiedziała i spojrzała na Rose’a. Axl pokiwał głową po czym wyszedł z garderoby. Poszedł do Kirsten, Maii, Alicii oraz reszty chłopaków, którzy czekali w barze zainstalowanym na tyłach sceny.
- Kirsten nie chciałem tego mówić ale musimy odwołać co najmniej dwa koncerty. Ręka Reno znów ucierpiała a Saul bez niego się nie ruszy. – powiedział, a potem spojrzał na Nikkiego. – Jeśli macie tyle utworów i będziecie mieli tyle siły możecie dać trzy godzinny koncert. – powiedział i spuścił głowę.
- A możemy do nich wejść? – zapytała Maia i spojrzała na Axla.
- Tak sądzę, że możecie. – powiedział i zamówił sobie jakiegoś drinka. Siedział nad nim tak długo dopóki nie podszedł do niego jakiś starszy mężczyzna.
- Przepraszam czy pan to Axl Rose, szukam go bo chcę z nim rozmawiać. – powiedział i spojrzał na rudego.
- Tak to ja a o co chodzi. Widzi pan mieliśmy zakontraktowany… – nie zdążył dokończyć gdy przed Axlem pojawiła się Kirsten.
- Panie Stone myśli pan, że zespół będzie w stanie grać? Dwóch gitarzystów prowadzących jest rannych. Jeden z nich na pewno nie zagra na co najmniej dwóch koncertach. Myśli pan, że to dla nas łatwe? – zapytała i spojrzała na mężczyznę.
- Proszę pani wiem, że to nie jest łatwe ale może ten drugi zespół będzie w stanie jeszcze coś zagrać bądź któryś z gitarzystów zna partie tych dwóch rannych? – zapytał z nadzieją. Tego jednak nie wytrzymał Nikki.
- Proszę pana nasi koledzy są ranni i to przez to, że publika zaczęła w nich rzucać nożami proszę mi wybaczyć ale ja nie chcę narażać swoich ludzi ani skazywać na cierpienie któregoś z naszych przyjaciół więc teraz niech pan tam wyjdzie i powie, że koncert skończony. – powiedział i usiadł koło Axla. W tym czasie ocknąłem się i spojrzałem na babcię, Alicię, Saula i panią doktor.
- Ja chcę dokończyć ten koncert. – powiedziałem i spojrzałem na nich błagalnym wzrokiem ale widząc rannego brata zrozumiałem, że to nie możliwe. Po półgodzinie odwieziono nas do hotelu i położyliśmy się spać.
- Chłopaki wiem, że dawno nie widzieliście swojej babci i zapewne macie sobie wiele do powiedzenia ale muszę to przerwać. Widzicie za pięć minut mamy próbę i chciałbym byście tam byli. Oczywiście jeśli panie zechcą również mogą nas posłuchać. – powiedział Axl, a nasza babcia spojrzała na niego zdziwiona.
- Przepraszam pana, a kim pan jest, że im każe przerywać spotkanie rodzinne? – zapytała i spojrzała dość ostro na Axla. Stanęliśmy jak wryci i nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. Nie znaliśmy naszej babci od tej strony, a jeszcze większe zdziwienie malowało się na twarzy rudego.
- Proszę mi wybaczyć. Jestem William Axl Rose i jestem wokalistą w zespole, w którym grają pani wnukowie. Pewnie już się pani nasłuchała jaki to jestem niedobry i porywczy ale tak naprawdę to tylko maska, którą przybieram będąc na scenie. W rzeczywistości jestem inny. – powiedział, a my wybuchliśmy śmiechem. Rose zmierzył nas zabójczym spojrzeniem ale jakoś nas to nie powstrzymało.
- Dobrze chłopaki chodźmy już bo nasza kochana ruda wiewióra zacznie się pieklić, a tego przecież nie chcemy. – powiedział Izzy z trudem się powstrzymując od śmiechu. Nasza babcia i Alicia oczywiście poszły z nami. Podjechaliśmy pod budynek klubu i zajechaliśmy tam od tyłu. Gmach był ogromny a scena budziła moje obawy. Widziałem, że Slash też nie czuł się pewnie na tych deskach. Jednak gdy zaczęliśmy grać wszystko minęło. Mijały kolejne godziny i wreszcie skoczyliśmy próbę. Okazało się, że do występu mamy jeszcze godzinę więc z chęcią poszliśmy do naszej garderoby. Byłem szczęśliwy mogąc być w towarzystwie brata oraz babci i Alicii. Jednak wiedziałem, że szczęście nie potrwa za długo. Niestety za kilka dni mieliśmy wyjeżdżać, a ja nie chciałem zostawiać tu jedynej tak bliskiej nam obu osoby. Tym czasem nasza babcia jak się okazało znalazła wspólny język z naszą manager i jej córeczką. Zaczęły plotkować o wszystkim poczynając od nas a kończąc na tym jak ciężko jest być jedyną kobietą wśród samych mężczyzn.
- Kirsten… – powiedziała nagle nasza babcia. – Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Widzisz chciałabym spędzić dzień z moimi wnukami i ich przyjaciółmi. Mam więc propozycję dla was byście po ostatnim koncercie zostali na jakieś dwa no może trzy dni w Londynie. Zapraszam was wszystkich do posiadłości babci Alicii. Posiedzimy tam i bliżej się poznamy. Co ty na to?[/b] – zapytała, a mi i Saulowi serce podeszło do gardła. Nie wiedzieliśmy jaki mamy plan koncertów i czy to w ogóle jest możliwe.
- Maiu uważam, że to świetny pomysł. Chłopcy odpoczną trochę a ja załatwię byście mogły z nami pojechać w dalszą część ich trasy. O ile oczywiście tego chcecie. – powiedziała nasza manager a nam aż mowę odjęło.
- Jako pierwszy odezwał się Duff. Dziękujemy pani za zaproszenie i chętnie z niego skorzystamy. Mam nadzieję, że nie będziemy dla was ciężarem. – powiedział blondyn i wszyscy wybuchnę li śmiechem. Tak minęło jeszcze pięć minut i do drzwi zapukał inspicjent i zapytał o dziwo o chłopaków z Motley. Wyszli a my mieliśmy jeszcze trochę czasu na to by pogadać. Parę minut przed naszym wyjściem na scenę pani doktor, która była z nami dała mi silną blokadę do ramienia tak bym mógł grać. Gdy chłopaki z Motley zeszli ze sceny tłum zaczął buczeć. Nie rozumieliśmy co się dzieje. Weszliśmy na scenę i zaczęliśmy grać. Axl jak i my dawaliśmy z siebie dosłownie wszystko. Jednak tłum dalej reagował na nas wrogo. Gdzieś w połowie występu dostałem w bark kamieniem. Nie wiedziałem co się dzieje jednak poczułem bardzo silny ból. Przerwałem grę a Axl zmierzył mnie prawie morderczym wzrokiem. Dojechał jednak do końca piosenki, spojrzał na tłum i powiedział.
- Wiecie co przyjechaliśmy tu by pokazać wam jak należy się bawić. Wy jednak wolicie rzucać kamieniami i gwizdać na każdą naszą piosenkę. Radzę wam uspokójcie się albo my zejdziemy ze sceny. – powiedział wściekły Rose i spojrzał na mnie i brata.
- Reno jesteś w stanie grać czy musisz zejść? – zapytał troskliwie Saul pomagając mi wstać. Na moim ramieniu wdniał wielki siniec, a koło mojej nogi leżał kamień z przyczepioną do niego kartką. To co było tam napisane przeraziło zarówno mnie jak i brata. Rose podszedł do nas, wyciągnął kawałek papieru ze zmartwiałych rąk Slasha i przeczytał na głos.
- Pamiętamy o was śmiecie i brudasy. Czeka was zasłużona kara jeśli zagracie jeszcze choć jeden numer. To było tylko ostrzeżenie. – zaczął Axl, a potem dodał. – Bracia Hudson są niewinni i niestety na wasze nieszczęście zagramy jeszcze co najmniej osiem utworów. Jednak każdy kolejny incydent skutkuje naszym natychmiastowym zejściem ze sceny. – powiedział Rose i spojrzał na mnie z niepokojem. Trzymałem się na nogach i założyłem sobie gitarę na obolały bark. Kiwnąłem głową, że jestem gotowy i znów zaczęliśmy grać. Nie minęło pięć minut gdy na scenę posypały się nie tylko kamienie ale i noże, dwa z nich trafiły w rękę Saula a ja by zasłonić brata oberwałem trzema kamieniami i dwoma nożami, z których jeden wbił mi się w kolano a drugi w uszkodzoną rękę. Rose zatrząsł się ze wściekłości i rzucił mikrofonem o parkiet. Ochrona klubu pomogła nam bezpiecznie opuścić scenę a gdy nasza managerka zobaczyła co się stało zbladła.
- Co się stało? – pytała widząc wkurzonego Rose’a. Jednak ten nic nie powiedział tylko przeszedł obok niej idąc do naszej garderoby.
- Pani doktor będą gotowi by jutro grać? – zapytał i patrzył na młodą lekarkę, która była tak samo zmartwiona jak on.
- Przykro mi ale nie wiem czy młodszy z braci Hudson będzie mógł grać jego ręka jest w opłakanym stanie. A wie pan pewnie, że starszy z braci bez młodszego się nie ruszy. – powiedziała i spojrzała na Rose’a. Axl pokiwał głową po czym wyszedł z garderoby. Poszedł do Kirsten, Maii, Alicii oraz reszty chłopaków, którzy czekali w barze zainstalowanym na tyłach sceny.
- Kirsten nie chciałem tego mówić ale musimy odwołać co najmniej dwa koncerty. Ręka Reno znów ucierpiała a Saul bez niego się nie ruszy. – powiedział, a potem spojrzał na Nikkiego. – Jeśli macie tyle utworów i będziecie mieli tyle siły możecie dać trzy godzinny koncert. – powiedział i spuścił głowę.
- A możemy do nich wejść? – zapytała Maia i spojrzała na Axla.
- Tak sądzę, że możecie. – powiedział i zamówił sobie jakiegoś drinka. Siedział nad nim tak długo dopóki nie podszedł do niego jakiś starszy mężczyzna.
- Przepraszam czy pan to Axl Rose, szukam go bo chcę z nim rozmawiać. – powiedział i spojrzał na rudego.
- Tak to ja a o co chodzi. Widzi pan mieliśmy zakontraktowany… – nie zdążył dokończyć gdy przed Axlem pojawiła się Kirsten.
- Panie Stone myśli pan, że zespół będzie w stanie grać? Dwóch gitarzystów prowadzących jest rannych. Jeden z nich na pewno nie zagra na co najmniej dwóch koncertach. Myśli pan, że to dla nas łatwe? – zapytała i spojrzała na mężczyznę.
- Proszę pani wiem, że to nie jest łatwe ale może ten drugi zespół będzie w stanie jeszcze coś zagrać bądź któryś z gitarzystów zna partie tych dwóch rannych? – zapytał z nadzieją. Tego jednak nie wytrzymał Nikki.
- Proszę pana nasi koledzy są ranni i to przez to, że publika zaczęła w nich rzucać nożami proszę mi wybaczyć ale ja nie chcę narażać swoich ludzi ani skazywać na cierpienie któregoś z naszych przyjaciół więc teraz niech pan tam wyjdzie i powie, że koncert skończony. – powiedział i usiadł koło Axla. W tym czasie ocknąłem się i spojrzałem na babcię, Alicię, Saula i panią doktor.
- Ja chcę dokończyć ten koncert. – powiedziałem i spojrzałem na nich błagalnym wzrokiem ale widząc rannego brata zrozumiałem, że to nie możliwe. Po półgodzinie odwieziono nas do hotelu i położyliśmy się spać.