środa, 3 października 2012

Rozdział XXII



Babcia tuliła nas do siebie a reszta ekipy się tylko przyglądała. Nie powiedzieli nic nawet kiedy podeszła do nas Alicia.
- Babciu już dobrze jesteśmy tutaj i nie musisz się o nas bać. Jakoś sobie ułożyliśmy nasze życie na uchodźctwie. Wiem, że powinniśmy być przy tobie ale chyba rozumiesz, że to na dłuższą metę by się nie sprawdziło i prędzej czy później któryś z nas by ucierpiał. Ale teraz będziemy tutaj przez te parę dni choć razem, a potem pomyślimy, może prowadzimy ciebie do Stanów oczywiście z całym dobytkiem. – powiedział Saul i mocno objął starszą kobietę. Ja czekałem na swoją kolej i kiedy nadeszła przykucnąłem i długo, bez słowa wpatrywałem się w jej oczy.
- Ty też się nic nie zmieniłaś babciu. – powiedziałem i ze łzami w oczach wytlałem się w jej ramiona. W tym samym czasie Saul podszedł do Alicii.
- Wiem, że zostawiliśmy cię razem z naszą babcią i podejrzewam, że ułożyłaś sobie już życie jednak wiedz, że zawsze będziesz naszą przyjaciółką i jeśli jeszcze kiedyś przyjedziemy do Anglii będziemy mieli dla ciebie szczególne względy. Na koncercie jesteście naszymi specjalnymi gośćmi i chciałbym byście obydwie pyłu z nami podczas tych kilku występów w Anglii. – powiedział a potem odwrócił się do chłopaków z groźną miną.
- Nikt z was nie ma prawa tknąć tej dziewczyny, zrozumiano? – zapytał a cała ósemka pokiwała twierdząco głową. Saul podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
- Już dobrze bracie. – powiedział, a potem spojrzał na Kirsten. – Powiedz nam, że nie musimy się dziś pojawiać na żadnych wywiadach. Chcielibyśmy choć trochę czasu spędzić z dwoma osobami, które są jak do tej pory najważniejsze w naszym życiu.
- Chłopcy rozumiem i dziś macie wolne do osiemnastej. Wiecie musimy później zrobić próbę w klubie a potem macie występ. Więc jeśli chcecie możecie się zakwaterować w pokojach i macie spokój. Ja też musze pozałatwiać parę spraw, Axl pojedziesz ze mną. – powiedziała i wsiadła do drugiego samochodu, który właśnie wjechał na płytę lotniska. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Wsiedliśmy więc do czekającej na nas limuzyny i pojechaliśmy do hotelu.
- Babciu to są nasi nowi koledzy. Tacy sami wariaci jak my więc mam nadzieję, że i ty ich polubisz. Może sami powiecie coś o sobie chłopaki? – zaproponowałem i spojrzałem na Izzy’ego.
- No dobrze. Nie wiem co tak naprawdę o sobie powiedzieć. Może zacznę od tego, że mam ja imię Jeff Isbell ale wszyscy mówią do mnie Izzy Stardlin. Pochodzę z Lafayette, tak samo jak ten rudzielec, który pojechał z naszą managerską i jej córeczką. Gram na gitarze rytmicznej w tym zespole. – powiedział a potem dodał. – Bardzo mi miło panią poznać. – po czym wziął rękę naszej babci i ją pocałował jak prawdziwy gentelman. Zanim nasza babcia zdążyła cokolwiek powiedzieć do odpowiedzi wyrwał się Steven.
- A ja jestem Steven Adler, jako pierwszy poznałem pani wnuków. To spoko chłopaki choć czasem za bardzo wycofani. Pochodzę z Los Angeles, gdzie moi rodzice prowadzą hotel, w którym zatrzymali się pan wnukowie. W zespole robię największy hałas bo walę w gary i jestem największym wesołkiem z ich wszystkich. Miło panią poznać. – powiedział i zamiast zrobić to samo co Izzy zaczął machać ręką naszej babci tak energicznie, że w końcu musieliśmy go powstrzymać.
- Mi również jest bardzo miło poznać zarówno ciebie Izzy jak i ciebie Steven. Widać, że jesteście dość wybuchową mieszanką charakterów i pochodzicie z różnych części Stanów Zjednoczonych. Mam tylko jedną prośbę. Z tego względu, że nie jestem już młódką proszę nie witajcie się ze mną tak spontanicznie  jak uczynił to wasz kolego Steven. A teraz słucham dalszych prezentacji. – powiedziała nasza babcia i gdy tylko skończyła wszyscy parsknęliśmy śmiechem, a Steven się lekko zmieszał.
- Przepraszam. -  wybąkał lecz zaraz wrócił mu dobry nastrój widząc, że nasza babcia nie jest na niego zła.
- To i ja powiem parę słów o sobie. Jestem Michael Mckagan, jednak nikt w zespole nie zwraca się do mnie po imieniu tylko używają mojej ksywki jaką jest Duff. Pochodzę z Indiany i tam się wychowałem. Potem przyjechałem do Los Angeles i tak poznałem pani wnuków. Gran na gitarze basowej. To chyba tyle. No i oczywiście bardzo miło mi panią poznać. – powiedział Duff i uścisnął rękę naszej babci. Oczywiście nie tak jak się zawsze witał z nami. Tym razem zrobił to bardzo delikatnie. Nasza babcia popatrzyła na wielkiego blondyna i uśmiechnęła się  do niego.
- Mi również miło ciebie poznać Duff. – powiedziała i spojrzała na chłopaków z Motley Crue. – A panowie skąd znają moich wnuków, bo jak wnioskuję nie są panowie z ich zespołu. – dodała i czekała na wyjaśnienia przebiegając po nich wzrokiem.
- Mam pani rację. – powiedział Nikki by po chwili kontynuować. – Jesteśmy innym zespołem i mamy wspólną trasę z pani wnukami. Poznaliśmy się na pewnej imprezie w klubie Rainbow w Los Angeles. Mam nadzieję, że pozwoli pani, że sam dokonam prezentacji chłopaków. – dodał Nikki i czekał wyraźnie na zgodę naszej babci.
- Oczywiście proszę pana. – powiedziała starsza kobieta i zwróciła swój wzrok na Nikkiego.
- No to ja może zacznę od przedstawienia chłopaków a potem powiem coś o sobie. Ten mocno wytatuowany blondyn to nasz wokalista. Pochodzi z Kalifornii a dokładnie z Hollywood. Następnie mamy naszego gitarzystę. Pochodzi on z Terre Haute w Indianie, a jego właściwe imię i nazwisko brzmi Robert Alan Deal. Jednak nikt do niego tak nie mówi. Wszyscy mówimy do niego Mick ponieważ takie imię przyjął wstępując do zespołu, a na nazwisko ma Mars. Kolejny czarnowłosy mężczyzna  o trochę egzotycznej urodzie to nasz perkusista Tommy Lee. On natomiast jako pochodzi z Grecji a urodził się w Atenach. To moi koledzy z zespołu. Ja mam na imię Frank Carlton Serafino Ferrana, choć nikt tak do mnie nie mówi. Moi koledzy jak i pani wnukowie zwracają się do mnie Nikki Sixx. Urodziłem się w San Jose i w zespole gram na gitarze basowej. Również bardzo miło nam panią poznać. – powiedział Nikki kończąc tą prezentacje potem każdy z chłopaków przywitał się z naszą babcią przez uściśnięcie ręki.
- Mnie również miło poznać panów. Jak już wiecie jestem babcią tych oto dwóch urwisów, mam na imię Maia a na nazwisko Hudson. Cieszę się, że dane mi było panów poznać. Mam nadzieję, ze przed występem spotkam jeszcze waszego wokalistę, znaczy tego Axla, czy jak mu tam. Jak już wiecie mieszkam w Anglii i tu się też urodziłam. To chyba tyle o mnie. – powiedziała i spojrzała na Alicię, która siedziała między mną a Saulem.
- Mi również miło poznać wszystkich pamów. Mam na imię Alicia Thyme. Również urodziłam się w Anglii i miałam okazję poznać Saula i Reno jeszcze w szkole, do której chodziliśmy razem. Potem to ja ich ocaliłam przez linczem. I to chyba wszystko. – powiedziała dziewczyna gdy już dojechaliśmy do hotelu. Oczywiście jak zwykle fani w jakiś cudowny sposób wiedzieli gdzie mamy mieszkać i znów ciężko było nam się przebić do drzwi wejściowych i gdy już to zrobiliśmy ochrona hotelu zamknęła drzwi by dać się nam w spokoju zameldować i pójść do swoich pokoi. Okazało się, że mamy pokoje obok siebie. I tak w apartamencie sześcioosobowym mieszkaliśmy ja, Saul, Izzy, Duff oraz nasza babcia i Alicia, w kolejnym apartamencie mieszkali chłopaki z Motley a w kolejnym Steven, Axl, Kirsten i jej córeczka. Gdy już rozlokowaliśmy się w pokojach i odświeżyliśmy po podróży usiedliśmy wszyscy w salonie, a babcia i Alicia zaparzyły nam herbatę i pokroiły babciną szarlotkę.
- Chłopcy nadal nie mogę uwierzyć, że was tu widzę. Nawet ni Iwecie jak bardzo jestem szczęśliwa. – powiedziała kobieta i jeszcze raz nas uścisnęła. Jednak potem popatrzyła na nas ze smutkiem.
- Babciu powiedz co się stało? – zapytaliśmy widząc, że coś jest nie tak. Nastała długa cisza, w której atmosfera trochę zgęstniała.
- Bo widzicie chłopcy, mój domek na wsi został przejęty ale cały mój dobytek Alicia zgodziła się przechować w swoim domku letniskowym. Jej rodzicie powiedzieli, że do ukończenia osiemnastu lat może z nimi mieszkać ale potem ma się wyprowadzić. Na szczęście jej babcia, ta pani sędzia, która prowadziła waszą rozprawę dowiedziała się o tym i zabrała i mnie i Alicię do siebie, a żeby było śmieszniej wydziedziczyła swojego syna i przepisała cały swój majątek na wnuczkę. Mieszkamy teraz w posiadłości babci Alicii pod Londynem. Oczywiście bardzo byśmy chciały byście choć jeden dzień mogli tam z nami spędzić i oczywiście babcia zaprosiła cały zespół. – powiedziała Maia a Saulowi i mnie zbielały kostki. Nie sądziliśmy, że ta sprawa zajdzie aż tak daleko.
- Babciu, Alicio przykro nam, że z naszego powodu stało się to co się stało jednak teraz się cieszymy, że jesteście tu z nami. Oczywiście chętnie odwiedzimy babcię Alicii. – powiedzieliśmy. Potem nałożyliśmy sobie szarlotki i zaczęliśmy wspominać stare czasy.
- Chłopcy – zaczęła nasza babcia. – Pewnie chcielibyście wiedzieć dlaczego zostaliście porzuceni przez rodziców. Widzicie wtedy byście tego nie zrozumieli. Wasi rodzice mieli kłopoty finansowe a i wt jako mali chłopcy jak to mówili daliście im się już we znaki, choć jakoś w to nie mogę uwierzyć. Znam was bardzo dobrze i mimo wszystko nie wierzę byście mogli dać się waszym rodzicom aż tak we znaki. Nie rozumiem tylko dlaczego się od was odcięli i nawet gdy już odbili się od dna po was nie wrócili. – powiedziała nasza babcia, a my otworzyliśmy szeroko usta ze zdziwienia.
- Babciu, kochana my również tego nie wiemy ale wiesz co, jesteśmy szczęśliwi, że to waśnie ty nas wychowałaś. – powiedzieliśmy i znów wpadliśmy sobie w objęcia.

11 komentarzy:

  1. Dobra, rodzice mieli problemy finasowe? Ha, no rozumiem... nie było co jeść, nie było w co się ubrać, ok mogę to zrozumiec, że wtedy mogli odesłać blizniaków do babci, bo jednak ona miała srodki, aby się nimi zając, ale własnie.. to że było biednie nie znaczyło, że mieli się od nich odciąc prawda? Po prostu zniknąc z ich życia. Przecież mogli, dzwonic, pisac, odwiedzać. Robic wszystko, aby Slash i Reno wiedzieli, że rodzice ich dalej kochają i o nich nie zapomnieli, a jednak tak nie było... no i dlaczego te problemy nie dotknęły Albiona? Przeciez na niego też szła kasa, prawda? No dobra.. nadal nie rozumiem rodziców i nadal mam ich za jakaś tam dówjkę zwyrodnialców i tyle...

    Ah ta babcia. Haha, że ta kobieta wszystkich ich ogrnęła. Jakby mi tak ktoś zaczął opowiadac kto jest kim, to ja bym się juz zgubiła przy drugiej osobie :D No ale widać, że ta babcia to taka rozumna jest :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i tak z tego wynika co napisałem, ale może kiedyś się to jeszcze wyjaśni. Zobaczymy co wyjdzie z moich planów.
    A co do mówienia kto kim jest to wiesz musiałem jakoś przybliżyć chłopaków babci Reno i Slasha, a lepszy sposób mi nie przyszedł do głowy.
    Mam nadzieję tylko, że jeszcze nie masz dość tego wypociejstwa, które sądzę, że zbyt wygórowanie nazywam opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. No co ty.. jakbym miała dość, to bym po prostu nie czytała, a jak widać to czytam, więc nie mam dość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na epilog domu wspomnień :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdziały nadrobię w weekend. Wyrobiłabym się dzisiaj wieczorem, ale na TVP 2 Ostatnie dni z życia Kurta Cobaina lecą, więc jestem zajęta ;) A tymczasem u mnie nowy http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na prolog nowego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No hej. Już niedługo zaczynam publkiować nowe opowiadanie. Zapraszam na mojego bloga, aby zapoznać się ze bohaterami :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Sredecznie zapraszam na prolog nowego opowiadania :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie nowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kolejny nowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

      Usuń