poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział II


Koncert miał się zacząć o dwudziestej ale, że jakiś pożal się boże komik, który miał rozgrzać publikę przed naszym występem zamiast to zrobić tylko rozłościł fanów ostrej muzyki . Paru z nich trzeba było wyprowadzić by nie doszło do rękoczynów a komika wyprowadzano w asyście ochrony. Gdy wreszcie krewki tłum się uspokoił nadeszła nasza kolej. Mi i Slashowi serce do gardła podeszło gdy zobaczyłem gęstniejący tłum pod sceną. Axl jak zwykle zaczął ubliżając publice co o dziwo spotkało się z dobrym przyjęciem.
- Witam was w tej grocie gdzie swe kroki stawia zespół sześciu degeneratów, którzy tak jak i wy do społeczeństwa nie pasują. No to zaczynamy to widowisko wykolejeńcy. – wrzeszczał Axl i dał nam znak, że mamy grać. Popatrzyliśmy na siebie z bratem i wzruszyliśmy ramionami. Zaczęliśmy grać Welcome to The Jungle. Publika na ostre i surowe dźwięki gitar oraz ostre i czasem niepasujące walenie w perkusję Adlera poniosło publikę. Axl jak zwykle szalał z mikrofonem, wił się jak wąż i wyśpiewywał wręcz niesamowite pasujące do naszych strojów i muzyki dźwięki. Publika szalała pod sceną i co chwilę jakiś ochroniarz musiał uspokajać co bardziej krewkich dryblasów. Axl wydawał się tym nie przejmować. Dalej wydawał z siebie nie tyle skrzeczące co czasem przejmujące piszczące dźwięki. Krytycy, którzy jak zwykle przyszli zobaczyć nasz zespól mieli dość dziwne miny a czasem nawet podśmiewywali się czy to z naszego niedopasowania czy to z naszego wspólnego grania. Rose oczywiście to widział i za każdym razem wykrzykiwał Fuck the system czy jakieś inne równie soczyste przekleństwa. Czasem nawet Duff zastanawiał się co tak naprawdę rudzielec chce tym pokazać. W końcu minęła pierwsza piosenka. Axl podszedł do samego końca sceny, zeskoczył z niej w tłum i zaczął swoje deliberacje.
- Widzę, że jak zwykle zebraliście się tu by nas posłuchać. Cieszę się, że pierwszą piosenkę przyjęliście tak dobrze a nawet to co się stało przeszło moje oczekiwania. Przywitaliśmy was numerem o nazwie Welcome to the fucking Jungle. Napisaliśmy ją po przyjeździe do tego miasta pełnego wykolejeńców i różnego rodzaju kryminalistów. Pewnego dnia gdy przechadzaliśmy się to tym pieprzonym mieście mieliśmy przygodę, która skłoniła mnie do napisania tego tekstu. A teraz piosenka dla waszych pieprzonych matek, wykolejeńcy. Oto Mama Kin. – wrzasnął Axl a my znów zaczęliśmy grać. Rose śpiewał z publiki a właściciel Geffen Records nie mógł uwierzyć w to co widzi. Wiedzieliśmy, że Axl nie pokazał wszystkiego ale publika już go kochała. Mama Kin przeszła już do historii dzisiejszego dnia a potem poleciało jeszcze kilka coverów a następnie dwie nowe piosenki. Pierwszą z nich było Sweet Child of Mine. Axl jak zwykle zaczął coś pieprzyć przy mikrofonie wchodząc na scenę a my czekaliśmy tylko na znak.
- A teraz usłyszycie historię o złamanym sercu. Dziewczyny bowiem to samo pierdolone zło. One tylko się nami bawią a my musimy się z nimi mierzyć w odwiecznej walce o przekazanie naszych genów potomstwu. Nasze serca są bardziej wrażliwe niż tych wszystkich wywłok, które gdy nas poznały wolały porzucić miłość by poszukać ładniejszego i zamożniejszego kwiatka. A zatem dla wszystkim pierdolonych dziwek, które zraniły nas łamiąc nam serce piosenka Sweet Child of Mine. – powiedział Axl a my z bratem zaczęliśmy grać wstęp. Slash grał go trochę wyżej niż ja. Wszyscy mieliśmy ciary. Rose gdy wszedł ze swym charakterystycznym skrzeczącym wokalem wieńczył całe dzieło. Publika aż zaniemówiła, nie wiedzieli jak się do tego odnieść bujali się w rytm muzyki a dwie czy trzy pary próbowały coś tam tańczyć. Mieliśmy z nich niezły ubaw i gdy nadszedł czas naszego popisu z bratem Axl wydarł się do młodego chłopaka, który próbował obracać dość ładną, długonogą blondynkę.
- Hej ty tam z tą długonogą, blond cizią. Myślisz, że ona cię kocha. Myślisz, że założy z tobą rodzinę i będziesz miał z nią śliczne, małe i różowiutkie dzieci? Oj mylisz się ty pieprzony koguciku, ta długonoga piękność cię porzuci dla kogoś takiego jak ja. A jak nie to musisz mieć wyjątkowo wielkiego kutasa, który zadowoli jej mokrą cipkę. – wrzasnął Axl i dokończył piosenkę. Chłopak spojrzał się na Axla dość zamglonym wzrokiem i pokazał mu środkowy palec. Rose się zagotował jednak wielki blondyn go powstrzymał.
- Jeszcze cię znajdę koguciku – wrzasnął Axl ze sceny – A teraz trochę zwalniamy. To będzie równocześnie zakończenie naszego występu. Piosenka powstała gdy chciałem zdobyć pewną, niedostępną dziewczynę. Jest to opowieść, że czasem każdy z was pieprzeni wykolejeńcy muszą czasem wyluzować i pokazać odrobinę Patience.  – powiedział  Axl a my mieliśmy pięć minut by zmienić gitary elektryczne na akustyczne. Duff zaczął odliczać tempo a potem zaczęli równocześnie grać. Axl czekając na nasze wejście zaczął o dziwo gwizdać i lekko się uśmiechać. Nasze zdziwienie wywołało również to, że cała publika, która może liczyła koło pięciuset osób zaczęła się kiwać i gwizdać razem z Axlem. Część, która nie umiała gwizdać mruczała to co Rose gwizdał. Gdy tylko my weszliśmy publika zaczęła wiwatować a właściciel Geffen Records aż zaniemówił.  Axl wreszcie zaczął śpiewać a pary, które do tej pory siedziały i czekały na jakąś wolniejszą piosenkę wypełniły parkiet. Axl podśmiewywał się z nich śpiewając słowa piosenki. Gdy wreszcie nasz emocjonujący występ dobiegł końca tłum zaczął rzęsiście bić brawo. Axl zaczął nucić refren Patience a publika od razu podchwyciła i zaczęła z naszym wokalistą śpiewać. Gdy po trzykrotnym odśpiewaniu refrenu zaczęliśmy się zwijać a Axl zaczął się uśmiechać.
- A teraz zostawiamy was w tym jakże błogim nastroju i mamy nadzieję, że na kolejny pierdolony koncert, który odbędzie się jutro też przyjdziecie. – wywrzeszczał i zszedł razem z nami ze sceny. Potem jeszcze na chwilkę pojawił się w garderobie i wyszedł by zabawić się przy barze. Nie wiedzieliśmy czy nasz występ przypadł do gustu właścicielowi wytwórni. Nagle Axl wpadł jakby go goniło tysiąc piekielnych psów i wrzasnął swoim falsetem.
- Panowie dziś pijemy na koszt Geffen Records. Mamy kontrakt. Rozumiecie mamy pieprzony kontrakt.
Spojrzeliśmy na niego i zamilkliśmy. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz