poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział VIII



Kilka godzin wcześniej byliśmy jeszcze w Rainbow. Alkohol lał się strumieniami a koło nas kręcili się zarówno nasi idole jak i muzycy zupełnie nam nie znani. Gdy podszedł  do nas Jagger z całym składem Stonsów i z uznaniem pokiwał głową.
- Myślałem, że się spalicie na pierwszym występie przed tak wymagającą publiką. Bardzo się jednak cieszę, że się myliłem.  Axl, kurwa skąd ty chłopie masz taki głos. Zostałeś w młodości wykastrowany czy chuj inny wie? – zapytał i spojrzał na naszego wokalistę. Rose uśmiechnął się i bez ogródek zaczął.
- A czy ja wyglądam na takiego głąba, który da się wykastrować? Powaliło cię już konkretnie Jagger? – wrzasnął jak to on miał w zwyczaju swoim falsetem, a nas aż rozbolały wszystkie zęby.
- Ej no kurwa tylko pytam. Ne spotkałem jeszcze takiego wokalu a już prawie nigdy nie miałem przyjemności usłyszeć go u mężczyzny. Choć jedynym wyjątkiem jest Freddie Mercury. Ten to ma kawał głosu, który daje porządnego kopa. Ty też taki masz Axl i powiem ci jedno dbaj o niego bo możesz stać się większą gwiazdą niż my. – powiedział Jagger na nam szczęki opadły.
- Ty kurwa sobie ze mnie żartujesz, mam rację? My większą gwiazdą od was? Czyś ty z byka spadł przed tym koncertem czy może alkohol cię zamroczył aż tak bardzo. – powiedział Axl z ironią w głosie. Jagger pokręcił przecząco głową i przysiadł się do nas. Gadaliśmy do pierwszej gdy nagle przy barze zaczął się robić dziwny gwar nie podobny do tego miejsca. Dwóch osiłków, którym bozia pożałowała karku przystawiało się do dwóch pięknych dziewczyn. Wiedzieliśmy, że są to tancerki pracujące w Rainbow. Wstaliśmy ze Slashem ze swoich miejsc i nie myśląc wiele podeszliśmy do baru stając za ABSami, jak to mój brat ich żartobliwie nazwał. Poczuliśmy od nich zapach alkoholu i czegoś jeszcze.
- Panie nie chcą się z panami zadawać. – powiedziałem i zdzieliłem większego karka w dół pleców. Mężczyzna odwrócił się momentalnie i spojrzał na mnie od góry.
- A co koguciku to twoja laska? – zapytał i patrzył na mnie dziwnym zamglonym wzrokiem. Jeszcze wtedy w moim życiu nie zagościły twarde narkotyki więc nie wiedziałem co to oznacza. Trzeba wam było wiedzieć, że mężczyźni choć jak już wspomniałem mężczyźni jak na osoby bez karku byli bardzo szybcy i zwinni. Nie zdążyłem nawet odpowiedzieć a już przeleciałem parę metrów i wpadłem na ścianę. Usłyszałem tylko dość głośny chrzęst i zawyłem z bólu. Leżałem pod ścianą wijąc się w cierpieniu. Wiedziałem, że ktoś do mnie podbiegł ale nie wiedziałem kto. Gdy tylko Slash zobaczył co się stało rzucił się na obu mężczyzn jednak również nic nie wskórał. Podobnie jak ja przeleciał parę metrów i wylądował na stoliku łamiąc sobie nogę. Potem niewiele pamiętaliśmy i dopiero gdy się obudziliśmy w domu Williama zobaczyliśmy gips na naszych ciałach. Axl jak zwykle rzucał kurwami i rozbijał się po pokoju jak by go osa w tyłek ugryzła i to nie jeden raz. Gdy wreszcie wyszedł jak to stwierdził się przejść podszedł do nas Duff.
- Chłopaki byliście bardzo dzielni. Szkoda tylko, że te karki was nie popamiętały. Na szczęście po tym jak Axl zrobił awanturę ochronie klubu wyprowadzili tych dwóch mężczyzn. Z tego co mówił Rose oboje byli naćpani cokolwiek to znaczy. – powiedział McKagan i zszedł na dół by przynieść nam śniadanie. Izzy jak zwykle siedział z gitarą w ręku i coś tam brzdąkał a potem zapisywał na kartce a Steven spał w dość nietypowym miejscu. Okazało się, że z naszej szóstki to właśnie to on miał najwięcej krwi w procentach. Podobno z tego co powiedział Duff w połowie imprezy odpłynął pod stołem i dopiero jak przyjechała po nas karetka razem z Axlem wytargali Adlera spod stołu i zanieśli do samochodu. Pewnie chcecie wiedzieć jakie to ciekawe legowisko znalazł sobie Adler otóż nasz wiecznie suszący białe ząbki chłopczyk spał w wannie w łazience. Gdy tylko do niej wszedłem zacząłem się zwijać ze śmiechu a Izzy wraz z Duff’em i Slashem przyszli zaraz za mną. Po chwili odkręciliśmy letnią wodę i obudziliśmy naszego śpiącego królewicza. Adler rzucał kurwami aż uszy więdły ale nam jakoś to nie przeszkadzało. Kolejne dni mijały spokojnie głównie na naszym odpoczynku i komponowaniu materiału na płytę. Oczywiście Axl przy każdej piosence musiał wtrącić swoje trzy grosze. Bo a to solówka była nie taka, a to Duff źle zagrał swoją partię, a to Izzy uderzył nie ten akord, A to Adler za wcześnie z waleniem po garach. Czasem nawet potrafił rzucić się na Duffa i Izzy’ego, że nie to zaśpiewali w chórku. Nawet mi się dostało jak próbowałem coś tam zagrać na gitarze. W końcu nastał poniedziałek i wszyscy pojechaliśmy o jedenastej do studia na nagranie. Lekarz ściągnął mi już gips z ręki ale zabronił mi jej przemęczać. Wiedziałem, że nie dotrzymam tego zakazu bo jak miało się okazać później nagrania to była ciężka i wyczerpująca harówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz