Byliśmy już na nogach od ładnej godziny i prawie ogarnęliśmy
wszystkie strzępki balonów, które poprzedniej nocy tak pracowicie
przedmuchiwaliśmy z bratem gdy nagle dało się słyszeć wrzask.
- Kurwa, pierdolony kretynie przestań walić w te gary bo ci ten bęben na łbie rozwalę. – wrzeszczał zapitym głosem Axl. Wyjrzeliśmy z kuchni gdzie robiliśmy śniadanie dla wygłodniałych dziesięciu osób i zaczęliśmy się przysłuchiwać panującej w domu ciszy.
- Axl czy ty się pijusie jeden dobrze czujesz. Tu jest cisza jak w grobie. Gdzie ty kurwa perkusję słyszysz? – zapytałem a Rose spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie nim zabić.
- Jak mówię, że słyszę to słyszę. Ty nic nie wiesz o życiu młody. – powiedział i beknął potężnie. Potem podszedł do Stevena i przebił jego balonik.
- Kurwa skretyniałeś do reszty S… - Adler otworzył zaspane oczy. – Axl? – zapytał nie będąc jeszcze całkiem przytomny. Wiesz kurwa jak mnie wystraszyłeś. – wrzasnął oskarżycielskim tonem na rudzielca. Huk balonika postawił wszystkich na nogi. Wygłodniale towarzystwo doprowadziło się do porządku koło dwunastej i właśnie o tej porze przyjechał po Gunsów bus. Chłopaki wsiedli do niego i pojechali prosto do wytwórni, gdzie mieli spotkanie w sprawie okładki płyty.
- A więc mamy dla was pięć propozycji okładek. Jedną na prośbę Axla wzorowaliśmy na jego tatuażu. A cztery pozostałe stworzyli nasi graficy. Więc wybierajcie. – powiedział William i uśmiechnął się do nas. Axl długo stał i wpatrywał się w okładki w końcu wybrał dwie, które mu się najbardziej podobały a po konsultacji z nami jako resztą zespołu wybraliśmy jedną. Była to właśnie ta z tatuażem Axla, który przedstawiał cały zespół. Zdziwiłem się, że na tatuaż Axl wybrał właśnie coś takiego a mianowicie Gwiazdę Pięcioramienną gdzie na każdym rogu widniała czaszka przedstawiająca podobiznę każdego członka zespołu a na samym jej środku widniała czaszka z podobizną Axla (fikcja literacka – wiem, że tatuaż Axla w rzeczywistości jest inny). I chociaż drugi projekt bardziej oddawał naturę naszej kapeli wybraliśmy coś co było jej duszą. Po czym po dograniu paru moich i Slasha partii gitarowych pojechaliśmy do domu się wyspać. W końcu jutro miał być wielki dzień. Rano o dziewiątej na śniadaniu zjawiła się Kirsten i podchodząc do Axla szepnęła mu coś do ucha. Rose pokiwał głową szepcząc coś Duff’owi i Izzy’emu. Machnęliśmy na to ręką bo mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie. Ubrani w nasze kostiumy sceniczne pojechaliśmy do jednego z największych centrów handlowych Los Angeles by tam promować nasz pierwszy album. Miało to miejsce akurat w dzień moich i Slasha urodzin. Po promocji Slash, ja i Axl udaliśmy się do domu, a Izzy, Duff i Steven gdzieś zniknęli. Wiedzieliśmy, że chłopaki nie znają daty naszych narodzin ale i tak byliśmy nie pocieszeni, że w ten szczególny dla nas dzień musieliśmy pracować. Siedzieliśmy razem z bratem w pokoju gdy nagle wparował tam Axl.
- Chłopaki Nikki zaprasza nas na kolejną imprezkę, powiedział, że Duff i reszta już tam są. William już o wszystkim wie. A zatem zbierajcie się, weźcie gitary i w drogę. – powiedział. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy go tak mocno podekscytowanego. Zapakowaliśmy sprzęt i pojechaliśmy do chłopaków z Motley Crue. Nie wiedzieliśmy, że wspólnie zaplanowali naszą imprezkę urodzinową. Weszliśmy do domu Sixxa i nagle wśród ciemności posypały się na nas dmuchane lale.
- Niespodzianka. – wrzasnęli razem chłopcy z Motley Crue oraz Axl, Duff, Izzy i Steven a potem rzucili nam się na szyje.
- Myśleliście, że nie wiedzieliśmy. Slash, Reno przecież nie codziennie kończy się osiemnaście lat. A teraz zapraszamy do zabawy. Jutro mamy wolne więc hulaj dusza, piekła nie ma. – wrzasnął Axl i wziął wielką pięciolitrową butlę szampana i wręczył Slashowi. Taki sam prezent wręczył mi Duff.
- A teraz do dna chłopaki. – powiedzieli a my spojrzeliśmy na nich tak jak by oni z byka spadli. Jednak odkorkowaliśmy butle i wypiliśmy zawartość do dna. Już po tej dawce alkoholu mocno zaszumiało nam w głowie. Zobaczyliśmy, że cały salon i ogromny teren poza domem Nikkiego i chłopców z Motley jest ozdobiony balonami, które są wymalowane jak żaby.
- A znowu żaby nas atakują. – powiedzieliśmy bełkotliwie i parsknęliśmy śmiechem. Tej nocy wypiliśmy tyle alkoholu, że ledwo mogliśmy chodzić. Ponadto wzięliśmy po dwie działki czystej kokainy więc byliśmy na totalnym haju. Nad ranem gdy już nie wiedzieliśmy totalnie co się dzieje Nikki wyciągnął z szafy stary kompresor i włożył w korek jednej z dmuchanych lal, które dziwnym trafem pozbyły się jakoś powietrza i nikt z nas nie był w stanie powiedzieć jak to się stało. Nikki, Duff i Izzy nadmuchali dziesięć z nich a my na golasa wybiegliśmy na teren za domem chłopaków bo ubzdurało nam się, że mają tam basen. Rzuciliśmy dmuchane lale na ziemię i zaczęliśmy się z nimi kochać udając, że pływamy. Nagle Duff wrzasnął.
- Potwór, widzę potwora. On chce zjeść nasze ukochane. – wrzeszczał jak opętany McKagan i niewiele myśląc wyjął scyzoryk. Pocałował lalę w usta i wbił jej nożyk w sam środek. Rozległ się syk powietrza i po chwili my zrobiliśmy to samo. Duff jako, że jedyny z całego towarzystwa był naprawdę mocno pijany zaczął udawać, że się topi w ziemi, pluł i walił nogami i rękami w nic mu nie mogący zrobić grunt. Ja ze Slashem zaczęliśmy płynąć w jego stronę ciągnąc swoje ciała po ziemi i wreszcie z wielkim trudem wynieśliśmy blondyna z wyimaginowanej wody do domu Nikkiego i chłopaków.
- Zabiliśmy tą wredną, obślizgłą gadzinę? – zapytał półprzytomny McKagan.
- Chyba tak, ale ja tam nie wejdę by to sprawdzić. – powiedziałem.
- Ja też tego nie zrobię. - dodał Slash. - bo moja ukochana została zjedzona. Już nigdy jej nie zobaczę. – zaczął wyć jak małe dziecko, a za nim my wszyscy. Z sufitu i z tereny za domem Nikkiego spoglądały na nas baloniki pomalowane tak by wyglądały jak żaby.
- Kurwa, pierdolony kretynie przestań walić w te gary bo ci ten bęben na łbie rozwalę. – wrzeszczał zapitym głosem Axl. Wyjrzeliśmy z kuchni gdzie robiliśmy śniadanie dla wygłodniałych dziesięciu osób i zaczęliśmy się przysłuchiwać panującej w domu ciszy.
- Axl czy ty się pijusie jeden dobrze czujesz. Tu jest cisza jak w grobie. Gdzie ty kurwa perkusję słyszysz? – zapytałem a Rose spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie nim zabić.
- Jak mówię, że słyszę to słyszę. Ty nic nie wiesz o życiu młody. – powiedział i beknął potężnie. Potem podszedł do Stevena i przebił jego balonik.
- Kurwa skretyniałeś do reszty S… - Adler otworzył zaspane oczy. – Axl? – zapytał nie będąc jeszcze całkiem przytomny. Wiesz kurwa jak mnie wystraszyłeś. – wrzasnął oskarżycielskim tonem na rudzielca. Huk balonika postawił wszystkich na nogi. Wygłodniale towarzystwo doprowadziło się do porządku koło dwunastej i właśnie o tej porze przyjechał po Gunsów bus. Chłopaki wsiedli do niego i pojechali prosto do wytwórni, gdzie mieli spotkanie w sprawie okładki płyty.
- A więc mamy dla was pięć propozycji okładek. Jedną na prośbę Axla wzorowaliśmy na jego tatuażu. A cztery pozostałe stworzyli nasi graficy. Więc wybierajcie. – powiedział William i uśmiechnął się do nas. Axl długo stał i wpatrywał się w okładki w końcu wybrał dwie, które mu się najbardziej podobały a po konsultacji z nami jako resztą zespołu wybraliśmy jedną. Była to właśnie ta z tatuażem Axla, który przedstawiał cały zespół. Zdziwiłem się, że na tatuaż Axl wybrał właśnie coś takiego a mianowicie Gwiazdę Pięcioramienną gdzie na każdym rogu widniała czaszka przedstawiająca podobiznę każdego członka zespołu a na samym jej środku widniała czaszka z podobizną Axla (fikcja literacka – wiem, że tatuaż Axla w rzeczywistości jest inny). I chociaż drugi projekt bardziej oddawał naturę naszej kapeli wybraliśmy coś co było jej duszą. Po czym po dograniu paru moich i Slasha partii gitarowych pojechaliśmy do domu się wyspać. W końcu jutro miał być wielki dzień. Rano o dziewiątej na śniadaniu zjawiła się Kirsten i podchodząc do Axla szepnęła mu coś do ucha. Rose pokiwał głową szepcząc coś Duff’owi i Izzy’emu. Machnęliśmy na to ręką bo mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie. Ubrani w nasze kostiumy sceniczne pojechaliśmy do jednego z największych centrów handlowych Los Angeles by tam promować nasz pierwszy album. Miało to miejsce akurat w dzień moich i Slasha urodzin. Po promocji Slash, ja i Axl udaliśmy się do domu, a Izzy, Duff i Steven gdzieś zniknęli. Wiedzieliśmy, że chłopaki nie znają daty naszych narodzin ale i tak byliśmy nie pocieszeni, że w ten szczególny dla nas dzień musieliśmy pracować. Siedzieliśmy razem z bratem w pokoju gdy nagle wparował tam Axl.
- Chłopaki Nikki zaprasza nas na kolejną imprezkę, powiedział, że Duff i reszta już tam są. William już o wszystkim wie. A zatem zbierajcie się, weźcie gitary i w drogę. – powiedział. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy go tak mocno podekscytowanego. Zapakowaliśmy sprzęt i pojechaliśmy do chłopaków z Motley Crue. Nie wiedzieliśmy, że wspólnie zaplanowali naszą imprezkę urodzinową. Weszliśmy do domu Sixxa i nagle wśród ciemności posypały się na nas dmuchane lale.
- Niespodzianka. – wrzasnęli razem chłopcy z Motley Crue oraz Axl, Duff, Izzy i Steven a potem rzucili nam się na szyje.
- Myśleliście, że nie wiedzieliśmy. Slash, Reno przecież nie codziennie kończy się osiemnaście lat. A teraz zapraszamy do zabawy. Jutro mamy wolne więc hulaj dusza, piekła nie ma. – wrzasnął Axl i wziął wielką pięciolitrową butlę szampana i wręczył Slashowi. Taki sam prezent wręczył mi Duff.
- A teraz do dna chłopaki. – powiedzieli a my spojrzeliśmy na nich tak jak by oni z byka spadli. Jednak odkorkowaliśmy butle i wypiliśmy zawartość do dna. Już po tej dawce alkoholu mocno zaszumiało nam w głowie. Zobaczyliśmy, że cały salon i ogromny teren poza domem Nikkiego i chłopców z Motley jest ozdobiony balonami, które są wymalowane jak żaby.
- A znowu żaby nas atakują. – powiedzieliśmy bełkotliwie i parsknęliśmy śmiechem. Tej nocy wypiliśmy tyle alkoholu, że ledwo mogliśmy chodzić. Ponadto wzięliśmy po dwie działki czystej kokainy więc byliśmy na totalnym haju. Nad ranem gdy już nie wiedzieliśmy totalnie co się dzieje Nikki wyciągnął z szafy stary kompresor i włożył w korek jednej z dmuchanych lal, które dziwnym trafem pozbyły się jakoś powietrza i nikt z nas nie był w stanie powiedzieć jak to się stało. Nikki, Duff i Izzy nadmuchali dziesięć z nich a my na golasa wybiegliśmy na teren za domem chłopaków bo ubzdurało nam się, że mają tam basen. Rzuciliśmy dmuchane lale na ziemię i zaczęliśmy się z nimi kochać udając, że pływamy. Nagle Duff wrzasnął.
- Potwór, widzę potwora. On chce zjeść nasze ukochane. – wrzeszczał jak opętany McKagan i niewiele myśląc wyjął scyzoryk. Pocałował lalę w usta i wbił jej nożyk w sam środek. Rozległ się syk powietrza i po chwili my zrobiliśmy to samo. Duff jako, że jedyny z całego towarzystwa był naprawdę mocno pijany zaczął udawać, że się topi w ziemi, pluł i walił nogami i rękami w nic mu nie mogący zrobić grunt. Ja ze Slashem zaczęliśmy płynąć w jego stronę ciągnąc swoje ciała po ziemi i wreszcie z wielkim trudem wynieśliśmy blondyna z wyimaginowanej wody do domu Nikkiego i chłopaków.
- Zabiliśmy tą wredną, obślizgłą gadzinę? – zapytał półprzytomny McKagan.
- Chyba tak, ale ja tam nie wejdę by to sprawdzić. – powiedziałem.
- Ja też tego nie zrobię. - dodał Slash. - bo moja ukochana została zjedzona. Już nigdy jej nie zobaczę. – zaczął wyć jak małe dziecko, a za nim my wszyscy. Z sufitu i z tereny za domem Nikkiego spoglądały na nas baloniki pomalowane tak by wyglądały jak żaby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz